Wiersze

Tu zamieszczam parę moich "wierszy" ;) Miłego czytania !
Glory.

Gdy nastaje nowy dzień... 

Gdy nastaje nowy dzień...
Gdy rano otwieram oczy...
Gdy nastaje już świt...
Gdy pierwszy promień słońca przedziera się w mig...
Gdy mój pokój otacza aura blasku słońca...
I nie jestem już śpiąca...
Podnoszę się...
Otwieram okno...
Wychodzę...
Chcę już zawsze wdychać to powietrze
Chcę już zawsze czuć ten lekki wiatr
Chcę już zawsze czuć smak rosy...
Chcę na zawsze zatrzymać czas...
I niech ta chwila trwa wiecznie
Niech nigdy się nie kończy
Chcę być szczęśliwa
To co zaczęłam chcę dokończyć...
Jak piękne jest życie
Gdy nie ma problemów
Jak piękny jest świat
Nocą i za dnia...
Dlaczego ten szczyt
Jest tak daleko mnie
Czy coś źle zrobiłam...?
Chyba nie...
Stoję na dworze i patrzę w niebo
Wiatr rozwiewa mi włosy
Czuję radość
Czuję smutek
Czuję piękno
Czuję żal
Dlaczego tak zawsze być nie może ?
Polecę tam daleko...W dal...
Gdybym tylko mogła zrozumieć
Gdybym chociaż mogła zapomnieć
Gdybym umiała się pogodzić
Gdybym tylko dostrzegła
Po tej ścieżce mogłabym normalnie chodzić...
Niech wiatr wieje tak wieczność...
Niech strumień chłodnej wody
spada na ziemię już cały czas...
Zrozum mnie ty również...
Może w innym świetle świat pokaże nas...


Tam daleko…

 Gdy zapada zmierzch niebo staje się koloru najpiękniejszego…
Zapominam wtedy o sprawach dnia codziennego…
Nie myślę już o tym co mnie dręczy…
Męczy…
Ale całą mą duszą chłonę ten urok…
Ptaki już nie fruną…
Jest cicho i spokojnie…
W myślach pogrążona samotnie…
Patrzę godzinami w okno…
Jest tak chłodno… Słodko…
Czasem myślę że naprawdę warto żyć…
A nie tylko marzyć i śnić…
Bo każdy człowiek na świecie żyje tylko dla tych pięknych chwil…
Niektóre oddalone są o setki mil…
Gdzieś tam daleko jest teraz nasze ukochane miejsce…
Czy to ulice miejskie…
Czy przyroda…
A może niebo ?
Ja jednak je dostrzegam… Ledwo…
Moimi myślami jestem tam…
W miejscu, które tak bardzo kocham…
Właśnie patrzę na nie moimi oczami…
Dlaczego musi być ta ściana między nami ?
I nagle przypominam sobie, że jestem tu, przy oknie…
Siedzę samotnie…
I próbuję powstrzymać łzy…
Myśląc o ukochanym miejscu mym…
Gdzie byłam jeszcze nie dawno…
Jak polanie kogoś gorącą lawą…
Uświadomiłam sobie, że to miejsce darzę niezwykłym uczuciem…
Z nadzieją, że jeszcze tam powrócę…
Jeszcze ujrzę ten cudowny widok…
A teraz czuję się jakby ktoś ustalił na mnie okrutny rygor…
Że nie mogę się tam teraz znaleźć…
Tam umiem się zawsze odnaleźć…
Było tak pięknie… Tak uroczo…
Nawet ciemną nocą…
Zawsze paliły się latarnie…
Rzucały swój blask na mnie…
Było po prostu… Fajnie…
A teraz to miejsce jest tak daleko ale w mym sercu jest we mnie…
Tu przy oknie, o Zmierzchu…
W blasku księżyca nad horyzontem…
Połączona jestem z tamtym lądem…
W morzu tęsknoty…
Mew loty…
Nad morzem ogromnym…
Krzyk mew zawsze usypiał mnie wieczorami ciepłymi…
Kojarzył mi się z rzeczami miłymi…
A teraz ucichł…
Już nie słyszę tych mew…
Szumu fal…
Szelestu drzew…
Słyszę tylko chłodny wiatr…
Wydaje się, że pojadę tam znów za tysiąc lat…


(nie wiersz, ale prolog)...
Prolog
Nie do końca świadoma, że żyję, stałam na granicy między przepaścią, tam gdzie jest niebyt, otchłań… pustka, a ogromnym wzburzonym  Oceanem, pragnącym zniszczyć co dobre, łaknącym ludzkich nadziei, głodny tych szczęśliwych wspomnień, fale jak łzy na wietrze…
A ja stałam pośrodku.  Ta granica była taka… minimalna. Miedzy otchłanią, nicością wieczną pustką, a  ogromnym, wzburzonym Oceanem pragnącym wchłonąć nadzieję na ratunek… A ratunku nie było.
No i ja. Z jednej strony chciałam odpłynąć w nicość, niebyt, otchłań pustki na wieki… A z drugiej… Hmmm… Zaryzykować, wiedzieć, że będę cierpieć męki, ale ktoś mi bliski oddalony o setki mil będzie szczęśliwy ? Takie cierpienie… Jest gorsze niż ta otchłań pogrzebanych nadziei… Bo jest to cierpienie wewnętrzne, już bez bolesnych rozczarowań… Tylko tępy ból. Niezagojona rana, piekąca,  ale już to się stało… To takie cierpienie, ból , z którym trzeba żyć na co dzień i już nie ma się siły walczyć, trzeba go znosić i żyć dalej… To już się stało, wystarczy się pogodzić i znieść codzienną falę bólu. To już się stało, trwa i się nie skończy. Co złe odeszło. Ale zostały wspomnienia, jak dobre choć ból też sprawiały…